Historia Irmy

Historia Irmy – Jak Curan Lady poprawił jej życie

Zaczęło się, gdy miałam około 56 lat – coraz częściej miałam problem z nietrzymaniem moczu. Mimowolnie traciłam kontrolę nad pęcherzem podczas kichania, kaszlu, śmiechu, a nawet wchodzenia po schodach. Może zabrzmi to naiwnie, ale myślałam, że to samo ustąpi, że to tylko chwilowa niedogodność, coś w stylu objawów menopauzy. 

Jednak z roku na rok problem się nasilał, a wraz z nim rosła moja niepewność. Zaczęłam unikać wychodzenia z domu, bo bałam się, że może dojść do niekontrolowanego wycieku moczu, a ludzie to zauważą lub wyczują. Gdy skończyłam 60 lat, pomyślałam: Irma, pora przestać udawać, że problem nie istnieje. Musi przecież istnieć jakieś rozwiązanie.

Irma to prawdziwa miłośniczka życia. Uwielbia gotować, spacerować i cieszyć się aktywnym trybem życia. Jej motto brzmi: „Nawet pod wiatr można iść do przodu.”

Stałe cewnikowanie

Omówiłam moje dolegliwości z lekarzem rodzinnym, który od razu skierował mnie do specjalisty. Kolejne badania wykazały, że mój pęcherz uległ obniżeniu, sprawiając, że jego całkowite opróżnienie było utrudnione. Obniżenie się pęcherza tłumaczyło również nawracające infekcje, z którymi borykałam się coraz częściej.

W końcu poddałam się operacji, ale to nie rozwiązało problemu całkowicie. Po oddaniu moczu, w pęcherzu zawsze pozostawała niewielka jego ilość, co mogło doprowadzić do infekcji lub innych komplikacji. Mój lekarz powiedział, że czeka mnie trwałe cewnikowanie. Poczułam, jakby ziemia osunęła mi się spod stóp. Samo wyobrażenie, że musiałabym wprowadzać „coś” do swojego ciała, budziło we mnie lęk. A co z moja wolnością? Czy nadal będę mogła swobodnie wychodzić z domu?

Nauka samocewnikowania

Następnie odbyłam konsultację z pielęgniarką, która miała mnie nauczyć samocewnikowania. Obawiałam się tego, ale wiedziałam, że muszę być pozytywnie nastawiona. Zawsze uczyłam moje dzieci, że nawet przy dużych przeciwnościach trzeba iść naprzód – to samo dotyczyło mnie!

Spodziewałam się, że będzie to bolesne, ale okazało się, że wcale tak nie było. Było to co najwyżej trochę dziwne. Otrzymałam kilka różnych cewników do wypróbowania. Ze względu na kompaktowy rozmiar i dyskretny wygląd, Curan Lady od razu stał się moim faworytem. Powłoka z hydrofilowego żelu sprawia, że cewnik jest gładki, a jego wprowadzenie przebiega płynnie i bez podrażnień. Może nie jest to najprzyjemniejsze, ale Curan Lady okazał się dla mnie naprawdę idealnym rozwiązaniem.

Codzienna rutyna

Uwielbiam jeździć na kemping. Kiedy tylko możemy, mój mąż Gerard i ja pakujemy przyczepę i ruszamy w drogę. Kochamy podróżować, odwiedzać Włochy czy północną Francję. Zawsze zabieramy ze sobą nasze rowery elektryczne. Długie przejażdżki pośród natury dają mi poczucie wolności.

Czy teraz będę musiała z tego zrezygnować? Pamiętam, jak powiedziałam pielęgniarce: Nie możecie przecież oczekiwać, że będę siedzieć w domu?! Na szczęście od razu mnie uspokoiła. Powiedziała, że ważne jest, by samocewnikowanie stało się po prostu częścią mojej codzienności.

„Już nie odkładam spraw na później.  Chcę po prostu żyć pełnią życia!”

Jak wizyta w toalecie

Pierwsze dni były oczywiście nieco niezręczne, ale szybko przyzwyczaiłam się do samocewnikowania. W pewnym momencie pomyślałam: to idzie prawie szybciej niż zwykła wizyta w toalecie!

Żyję tak, jak przed cewnikowaniem, i wychodzę z domu ile tylko mogę. Dzień w zoo z wnukami czy długi weekend na zakupach w dużym mieście z córką – wszystko jest możliwe. Zawsze czuję się pewnie, mając przy sobie Curan Lady – daje mi to poczucie kontroli. Już nie odkładam spraw na później. Chcę po prostu żyć pełnią życia!